Samo zbieranie grzybów to czysta przyjemność, gorzej z obieraniem - zajmuje trochę czasu, a potem jeszcze trzeba doczyścić ręce ;-) Kiedy jednak już się z tym uporamy, to możemy z grzybków przygotować taką oto prostą sałatkę z zaledwie trzech składników (nie licząc przypraw). Można podawać ją od razu albo po wcześniejszym schłodzeniu.
Składniki:
- grzyby leśne*
- cebula (słodka)
- kwaśna, gęsta śmietana
- sól i pieprz
Grzyby oczyścić, dokładnie umyć, pokroić na małe kawałeczki i wrzucić do gotującej się, osolonej wody. Gotować 15-20 minut, a następnie odcedzić i wystudzić.
Cebulę pokroić w drobną kostkę, dodać do grzybów razem ze śmietaną, przyprawić solą i pieprzem, wymieszać. Można podawać od razu albo po schłodzeniu.
*Nie podaję ilości, bo nigdy nie ważę grzybów - ile zbiorę, tyle jest ;-) Dla orientacji: jeżeli po ugotowaniu grzybów wychodzi średniej wielkości salaterka, to dodaję do nich jedną cebulę i około dwie duże łyżki śmietany.
Jeżeli używamy ostrej cebuli, trzeba ją przed dodaniem sparzyć wrzątkiem i dokładnie osączyć.
Bardzo prosta zupa, z zaledwie kilku składników. Podawać ją można z różnymi dodatkami - ja wybrałam lane kluski. Nie byłam pewna jak zareagują na taką zupkę moje pociechy, ale o dziwo zajadały ze smakiem :-)
Składniki:
- 500 g kalarepy
- 2 l wywaru drobiowego (użyłam kostki rosołowej)
- 2-3 łyżki kwaśnej śmietany
- 2 łyżki mąki
- sól i pieprz do smaku
Dodatkowo:
- grzanki, lane kluski, groszek ptysiowy, ryż (do wyboru)
Kalarepę obrać, pokroić w kostkę i ugotować w wywarze. Część ugotowanej kalarepki można odłożyć, a resztę zmiksować. Dodać śmietanę rozmieszaną z mąką i ponownie krótko zmiksować. Następnie dodać odłożoną wcześniej kalarepkę, przyprawić solą i pieprzem, zagotować.
Podawać z grzankami, lanymi kluskami, groszkiem ptysiowym lub ryżem.
Czasami zastanawiam się na którym blogu powinnam umieścić dany przepis, zwłaszcza na niektóre dania słodkie. Jeśli chodzi o placki, czy racuchy, to postanowiłam, że będę wstawiała je tutaj, ponieważ nie traktuję ich jak deser, a raczej jako podwieczorek lub nawet kolację.
Bardzo łatwo się je robi, a smażenie wcale nie zajmuje aż tak dużo czasu. Najlepsze serwowane na gorąco, posypane cukrem pudrem.
Składniki:
- 2 szkl. mąki
- 1 szkl. mleka
- 1 jajko
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżka cukru z wanilią
- szczypta soli
- 2-4 jabłka (zależnie od wielkości i własnych upodobań)
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, cukrem i solą. Dodać jajko, mleko, a na koniec obrane i pokrojone na plasterki jabłka. Kłaść łyżką ciasto na rozgrzaną patelnię z olejem i smażyć z obu stron na rumiano (na średnim ogniu).
Podawać od razu, posypane cukrem pudrem.
Lubicie ogórki małosolne ? Ja bardzo, ale tak na drugi dzień po zrobieniu. I chociaż potem też nie są złe, to jednak wolę je mniej ukiszone. Dlatego też nigdy nie robię ich jednorazowo w dużych ilościach - 1 kilogram to dla nas w sam raz.
Składniki na 2-litrowy słoik:
- 1 kg ogórków gruntowych
- 1 l wody
- 1 łyżka soli
- 2 gałązki kopru (z kwiatostanami)
- 2-4 ząbki czosnku
- kawałek korzenia chrzanu
Wodę zagotować z solą, odstawić.
Ogórki umyć, koper opłukać, osuszyć.
W słoiku ułożyć ciasno ogórki (pionowo - na dole większe, na górze mniejsze), po bokach wetknąć poskładane gałązki kopru, dodać obrany, pokrojony czosnek i kawałek obranego chrzanu. Zalać posoloną wodą*. Słoik przykryć pokrywką (nie dokręcać) i odstawić na 2-4 dni, w miejsce raczej jasne i ciepłe, ale nie na parapet, np. gdzieś do kącika na blacie kuchennym. Jeżeli słoik jest zalany do pełna, wtedy dobrze jest wstawić go do miski lub talerza (zalewa ma skłonności do wyciekania ;-)
*Woda z solą może być gorąca, ciepła lub zimna. Im wyższa temperatura, tym ogórki szybciej się ukiszą. Ja zazwyczaj zalewam lekko przestudzoną wodą i po dwóch dniach ogórki są gotowe.
Jak się tak zastanowię, to frużelinę znałam już będąc dzieckiem. Nie spodziewałam się, że ktoś po latach wymyśli do tego specjalną nazwę ;-) Otóż kiedy byłam mała, mama obowiązkowo robiła naleśniki z jagodami (uwielbiałam je, w przeciwieństwie do pierogów). Kiedy więc po wyprawie do lasu przynosiła świeże jagody, zawsze prosiłam o naleśniki. Aby spełnić zachciankę córki (i nie tylko, bo wszyscy je lubili), trzeba było ugotować dżem, jednak zwykle trwa to około trzech dni, co zatem robiła mama ? Rozgotowane jagody zagęszczała mąką ziemniaczaną, ot i cała filozofia :-)
Składniki:
- 500 g jagód
- 180 g cukru
- 1/3 szkl. wody + 4 łyżki
- 2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
Umyte jagody wsypać do garnka, dodać cukier i poruszać garnkiem, tak, żeby cukier wymieszał się z jagodami. Wlać wodę (1/3 szklanki) i podgrzewać na średnim ogniu. Po zagotowaniu zmniejszyć płomień i gotować 10-15 minut, od czasu do czasu mieszając. Mąkę ziemniaczaną rozpuścić w 4 łyżkach wody, wlać do jagód i chwilę gotować, aż zgęstnieją (ok. 1 minuty).
Gorące jagody nakładać do umytych, wyparzonych* i dokładnie wytartych słoiczków (razem z pokrywkami), mocno zakręcać i odwracać do góry dnem. Po wystygnięciu odwrócić z powrotem - pokrywka powinna być lekko wklęsła.
*Zamiast parzyć słoiki w wodzie, można je "wygrzać" w piekarniku. Umyte i wytarte słoiki (nie muszą być idealnie suche) wstawić do zimnego piekarnika i nagrzać do 100 st.C., po czym od razu wyłączyć. Słoiki zostawić w środku na ok. 10 minut.
Kolejny przepis na syrop do domowej apteczki. Podobno bardzo dobry na przeziębienie. Czy faktycznie taki jest jeszcze nie wiem, bo nigdy wcześniej go nie robiłam. Na razie polegam na opiniach innych osób i czekam na odpowiedni moment (choć lepiej, żeby nie nadszedł ;-). Jedyne, co mogę już teraz o nim powiedzieć, to że w smaku jest pyszny i także dzieciom z pewnością posmakuje :-)
Składniki:
- 20-30 kwiatostanów czarnego bzu
- 1 kg cukru
- 1 l wody
- 2 cytryny (ze skórką)
Z kwiatków czarnego bzu obciąć nożyczkami grubsze, zielone łodyżki.
Cytryny wyszorować i sparzyć, po czym pokroić na małe kawałki. Wrzucić je do wody z cukrem i zagotować, a następnie ostudzić.
Do zimnego syropu cukrowego dodać kwiatki, wymieszać, przykryć i pozostawić na 48 godzin. Po tym czasie kwiatki i cytryny odcedzić, a syrop zagotować. Gorący wlewać do wyparzonych i wysuszonych słoiczków, zakręcać i odwracać do góry dnem.
Uwagi:
Kwiaty czarnego bzu należy zbierać w słoneczny dzień, wybierać jasne i świeże, które dopiero rozkwitły, pomijając te przekwitające.
Kwiatków nie należy myć, gdyż wypłucze się z nich pyłek. Ewentualnych mieszkańców można pozbyć się rozkładając kwiaty na jakiś czas na papierze.
Z roku na rok wzbogacam moją domową apteczkę naturalnymi lekarstwami. Tym razem postanowiłam wypróbować syrop z młodych pędów sosny, o którym słyszałam wiele dobrego (to podobno wspaniały lek na przeziębienie). Zanim jednak sama poznam jego smak i sprawdzę działanie, muszę poczekać co najmniej 4 tygodnie. A jeżeli i Wy chcecie zrobić taki syrop, to radzę się pośpieszyć, bo niedługo pędy za bardzo urosną i nie będą się nadawały. Pamiętajcie tylko o tym, żeby nie zrywać wszystkich z jednego drzewa ;-)
Składniki:
- 1 kg młodych, zielonych pędów sosny*
- 3/4 - 1 kg cukru
Pędy sosny z grubsza oczyścić (nie myć) z brązowych łusek i chrabąszczy ;-) Układać w dużych słoikach, przesypując cukrem i dociskając do dna. Słoiki lekko zakręcić i postawić na parapet na około 4 tygodnie. Co jakiś czas można słoikami trochę potrząsać, żeby cukier lepiej się rozpuścił.
Mniej więcej po upływie miesiąca syrop powinien nabrać herbacianego koloru. Wtedy to należy go odcedzić przez gazę, zlać do wyparzonych słoiczków, dobrze zakręcić i wynieść w chłodne, ciemne miejsce.
Zalecana dawka: dorośli 3 razy dziennie po 1 łyżce, a dzieci 3 razy dziennie po 1 łyżeczce.
* Pędy sosny zbiera się w maju. Te najbardziej "soczyste" nie powinny przekraczać 12 cm długości.